Protestant, patriota, premier

Recepta Orbána na zwycięstwo nie jest skomplikowana. To skorumpowani karierowicze muszą zatrudniać rzesze marketingowców, aby zawładnąć umysłami ludzi i wygrać wybory, pomimo beznadziejnej oferty. Uczciwi i wartościowi politycy mają łatwiej. Odrzućcie na chwilę uprzedzenia i „zabierzcie ze sobą” myśl Victora Orbána, którą pożegnał tłum zebrany podczas wiecu na placu Disz w Budapeszcie po przegranych wyborach 2002r.: „Zawsze mogą być tacy, którzy nienawidzą. Ale mogą oni zwyciężać tylko pod warunkiem, że i my ich znienawidzimy. Dlatego uwierzmy w siłę miłości i jedności.”

Znany pijarowski chwyt – powiecie. Żywcem wyjęty ze „Zwyciężyła miłość” Tuska albo „Zgoda buduje” Komorowskiego. Może i tak, bo PR–owcy znają się na robocie, jednak oni mogą tworzyć tylko puste słowa, ale dopiero polityk oddany prawdzie – wypełnia je treścią. Najprostszy a jednocześnie najtrudniejszy do zrealizowania pomysł na porwanie za sobą ludzi: MIŁOŚĆ I JEDNOŚĆ. Zanim jednak zabierzemy się do oceniania polityki premiera Węgier, poznajmy go od trochę innej strony.

Człowiek określany mianem odnowiciela tradycyjnych wartości chrześcijańskich, ten, który chce zatrzymać pochód lewactwa w Europie, pogromca postkomunistów węgierskich, liberał a jednocześnie konserwatysta popierany przez wysoko postawionych katolickich biskupów jest… protestantem. Zdziwieni? Czytając teksty np. Igora Jankego w „Rzeczpospolitej” o węgierskim przywódcy, rzeczywiście dowiedzieć się tego nie możemy. Nie jest to popularny motyw w prezentowaniu sylwetki Orbána. (Honor trzeba jednak zwrócić Grzegorzowi Górnemu z „Frondy”, Andrzejowi Grajewskiemu z „Gościa Niedzielnego”, a nawet Markowi Jurkowi, który na swoim blogu zażenowany „spuszcza oczy” jako katolik, bo Jedynym premierem, który broni zasad cywilizacji życia /więc społecznego testamentu Jana Pawła II/ jest protestancki premier Węgier”). Obawiam się, że powody tego przemilczania są iście prozaiczne – patriota protestant nie pasuje do naszego stereotypu Polaka–katolika. Przemilczając jednak protestantyzm premiera Węgier gubi się przyczynę – możliwe, że fundamentalną – nie tylko jego sukcesu wyborczego, ale powodzenia całej działalności zorientowanej na dobro kraju, Europy i obronę najwyższych wartości.

Europejski Reagan

Urodził się w Székesfehérvár, najstarszym mieście i pierwszej historycznej stolicy Węgier, w rodzinie kalwińskiej. Jednak wiary nie wyniósł z domu, gdyż po śmierci dziadków, którzy zajmowali się jego religijnym wychowaniem, praktycznie stał się ateistą. Jego stosunek do religii, wiary, Boga zmienił się diametralnie w ostatniej dekadzie. Premier wspominał, że na sprawy duchowe uwrażliwiła go żona Anikó Levai, katoliczka. Ale przecież ślub miał miejsce w 1987r. Co się w takim razie stało, że w 2005 roku Orbán publicznie powiedział o duchowej przemianie, która w nim nastąpiła? „Od tego czasu staram się, abym żył na Bożą chwałę i dla dobra ludzi, co na język zawodowego polityka przetłumaczyłbym w ten sposób: budować ojczyznę, tę przez małe »o«, czyli kraj narodu węgierskiego na tej ziemi, ale też tę przez duże »0« – ojczyznę niebieską, królestwo Boże, i to jest wyższy sens i cel tego, co robię. Ten sens jest wyższego rzędu, poza i ponad wszelkimi politycznymi kalkulacjami”. Piękne! Oczywiście następnego dnia wszystkie węgierskie 'autorytety' medialne orzekły jednym głosem: zimna polityczna kalkulacja! Skąd my to znamy? Jednak fakty trochę przeczą tej 'trzeźwej' ocenie. Polityczną kalkulacją było np. referendum socjalne w 2008r. przeprowadzone z inicjatywy prawicy, poprzez które Fidesz ustawił się w pozycji obrońcy zdobyczy socjalnych, co wpłynęło na ogromny przepływ elektoratu lewicowego na rzecz partii Orbána. Ale już osobiste wyznanie wiary chrześcijańskiej, a ściślej protestanckiej (w której nawrócony ma pewność zbawienia i życia wiecznego w Ojczyźnie Niebieskiej) w zlaicyzowanych Węgrzech nie jest wymarzonym chwytem marketingowym. Protestanci stanowią tam mniejszość (najliczniejsza grupa, bo około połowa Węgrów deklaruje przynależność do kościoła rzymskokatolickiego), a regularnie w jakichkolwiek praktykach religijnych bierze udział mniej niż 10% społeczeństwa (np. w Budapeszcie jest to zaledwie 2–4% mieszkańców). Fala zmasowanej krytyki ze strony lewicowej części sceny politycznej w kraju i za granicą, jaka spadła na Orbána po zmianie konstytucji Węgier, zatopiłaby niejednego przywódcę. Ale nie jego. Wiedział, że stoi po słusznej stronie, a ataki są bezpodstawne. Bo czy faszyzmem jest pierwsze zdanie preambuły „Boże, pobłogosław Węgrów”, a dalej „Jesteśmy dumni, że tysiąc łat temu, nasz król, święty Stefan, osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach i uczynił naszą ojczyznę częścią chrześcijańskiej Europy” lub „Uznajemy rolę, jaką chrześcijaństwo odegrało w przetrwaniu naszego narodu. Szanujemy wszystkie inne tradycje religijne w naszym kraju”!

„Silna społeczność nie da sobie odebrać praw wolności. Nie można jej wpędzić w kryzys i dezintegrację, niemożliwe, by przywódcy bezkarnie ją okłamywali i zmuszali od płacenia ceny za kłamstwa i zaniedbania, którym są winni. A właśnie to zdarzyło się nam, Węgrom. Zdarzyło się, mogło się zdarzyć, ponieważ Węgry, nasza Ojczyzna, są dziś krajem słabym. W ciągu czterech lat z pierwszych staliśmy się ostatnimi.”

„Problemem prawicy jest to, że nie potrafi wyjaśnić swojego politycznego posłannictwa w sposób jasny i przekonywujący dla wszystkich. Potrzeba nam nowych, nowoczesnych ram interpretacyjnych, w których będziemy mogli przedstawić ludziom naszą politykę. Wyciągnąłem wniosek z bezskuteczności wcześniejszych odzew i ostrzeżeń, i jako demokrata, który brał udział w transformacji ustrojowej, a także zatroskany stanem kraju polityk, postanowiłem przedstawić swoje obecne propozycje w sposób znacznie bardziej zrozumiały i przekonywujący. Wskazać proste i jasne zasady fundamentalne, ukazać całą prawdę, nazywając po imieniu obciążające nasz los tabu, dogmaty trzymające od lat na uwięzi naszego ducha i naszą wolę.”

„Czasami łatwiej, a czasami znów trudniej jest na tych jednych Węgrzech żyć i służyć im, ale tu jest nasze miejsce. Nie wyjedziemy stąd, zostaniemy tu. Ojczyzna istnieje również wtedy, kiedy trafia pod wpływy obcych mocarstw, w czasie najazdu tatarskiego czy tureckiego. Ojczyzna istnieje także wtedy, gdy targają nią burze historii. Ojczyzna istnieje, gdy to nie my ponosimy odpowiedzialność za rządzenie. Ojczyzna to nie tylko polityka – to nasze życie. Chociaż nasze partie i nasi posłowie znajdują się w dzisiejszym parlamencie w opozycji, my, którzy stoimy na tym placu, nie możemy być i nigdy nie będziemy w opozycji, ponieważ Ojczyzna nie może być w opozycji. To najwyżej rząd może się znaleźć w opozycji do własnego narodu, jeśli odrzuci jego cele.” maj2002

„Potrzeba sztandaru, który pomaga utrzymać poczucie więzi i współzależności, i przypomina, że każdy człowiek może osiągnąć własne cele tylko wówczas, gdy i on wykona przypadającą nań część zadania, prowadzącego do urzeczywistnienia wielkich wspólnych celów całego kraju. Kraj może odnosić sukcesy tylko pod takim sztandarem, na którym zapisane są cele i wola wszystkich. Dzisiejsza polityka nie potrafi zapisać na węgierskim sztandarze wspólnych wartości i wspólnych celów. (…) Dziś nasz sztandar jest pusty.

Daremna dawna chwała, bo choć wiemy, że nie można wymazać z węgierskich sztandarów wszystkich przesłań historii, począwszy od króla Stefana po dziurawy sztandar '56 roku (Podczas rewolucji 1956 wycinano z flagi węgierskiej umieszczone na środku stalinowskie godło), to jako obywatele kraju, który znalazł się w impasie i stracił kierunek, czujemy, że sztandar jest pusty. A pod pustyni sztandarem nie można się zbierać. Nasz sztandar jest dziś pusty, ponieważ to, co mówi władza, ani nie jest prawdą, ani nie ma związku z rzeczywistością. Ci, którzy wieszczą wszem i wobec, że „nie ma innej drogi", zamykają dziś Węgry w więzieniu dogmatyzmu i mierności. To ideologia bezradnego państwa i bezradnej polityki, która degraduje i niszczy naszą Ojczyznę, ogranicza i zatruwa duszę rodaków. Wmówi sobie, że Węgry nie są zdolne do wielkich rzeczy, że ich jedyną szansą jest przystosowanie się, czyli mówiąc prościej – uległość. Doszło już dziś do tego, że władza ogłasza nas za niezdolnych do biologicznego przetrwania i planuje osiedlenie w naszej Ojczyźnie miliona uchodźców z Azji.”

„Na Węgrzech żyje wielu podobnych nam ludzi, których żywiołem jest działanie, których zabija bezczynność bezradność, których boli, że nasz godny lepszego losu naród żyje w coraz smutniejszej rzeczywistości i trwa w poczuciu zupełnej rezygnacji. A przecież trzeba wyzwolić energie, którym teraz nie pozwala się pracować, obudzić pogrążoną w zimowym śnie gotowość działania, by służyły Węgrom. Dlatego ciągle od nowa, i jeśli zajdzie potrzeba, po stokroć, na wszelkie możliwe sposoby będę namawiać Węgrów, by zrezygnowali wreszcie z rezygnacji Dość tych niepowodzeń!”

„Nie zrezygnowałem z marzenia, że Węgrzy będą dumni z własnej Ojczyzny. Najważniejszym moim powołaniem, które wagą wyprzedza wszystkie inne życiowe zadania, jest nadać treść węgierskiemu sztandarowi, by cały naród mógł się pod nim zgromadzić i zbudować silne Węgry.”

„Nie możemy być i nie jesteśmy ludźmi, którzy się cofają. Ja też się nie cofnę. Zostanę tu. Na górze czy na dole, pozostanę, bo nie chodzi tu o nagrodę, tylko o wierność. Tu jest nasza Ojczyzna. Musimy dla niej uczynić wszystko, co w naszej mocy. Nie możemy stąd uciec, musimy tu pozostać, l zawsze mnie tu znajdziecie, w sukcesach i trudnościach, w radości i w pracy.” kwiecień 2006

Jeśli znów zapiszemy na sztandarze wspólne cele, jeśli zostanie na nim wyhaftowane to wszystko, co w charakterze Węgrów jest piękne i podniosłe, jeśli zacznie on wskazywać drogę, ludzie zgromadzą się pod nim. A wtedy Węgrzy znów staną się wspólnotą. Jestem przekonany, że pierwszym warunkiem tego, by ;gry były silnym krajem i jako silny kraj mogły realizować cele, jakie sobie wytyczyły, jest to, byśmy znów stali się wspólnotą. Punktem wyjścia jest to, że istnieją tylko jedne Węgry. I te Węgry są lasze wspólne.

Eunika Chojecka

Viktor Orbán „Ojczyzna jest jedna” wyd. „Fronda”

„Idź POD PRĄD” nr10/87/2011

Print Friendly, PDF & Email

One thought on “Protestant, patriota, premier

  1. Prawdziwy silny moralnie lider. I czuje się, że stoi na prawdziwym fundamencie. Tylko taki fundament może pomóc odzyskać kierunek całemu narodowi. Wspaniałe świadectwo wiary i patriotyzmu.
    Obudź się Polsko!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *