Przemówienie na XXIX Zjeździe Fideszu – Węgierskiego Związku Obywatelskiego

Fot. Szilard Koszticsak / MTI / PAP / EPA

Budapeszt, 14 listopada 2021 r.

Szanowni Państwo!

Mnóstwo spraw wydarzyło się od czasu, gdy spotkaliśmy się ostatni raz, dlatego też dziś musimy porozmawiać dłużej niż zazwyczaj, a także sięgnąć głębiej niż zwykliśmy to czynić. Na początku jednak chcę Wam podziękować, moi drodzy Przyjaciele! Dziękuję za Wasze zaufanie. Dziękuję, że po raz kolejny to mnie powierzyliście kierownictwo Fideszu, czyli odnoszącej największe sukcesy wspólnoty politycznej Węgier. Muszę jednak przyznać, że Wasze zaufanie, zaufanie, na które zasłużyłem – na które, mam nadzieję, zasłużyłem, samo w sobie byłoby niewystarczające. Potrzebne było mi również pozwolenie. Wielu tu zgromadzonych, to osoby mające rodzinę – Wy wiecie, jak to jest. Stoimy na linii frontu, zadajemy i otrzymujemy ciosy, i mimo że to my zadajemy ciosy, ale nie tylko my je otrzymujemy, czy raczej nawet jeśli otrzymujemy ciosy, to nie nas bolą one zawsze najmocniej. Chcę powiedzieć, że człowiek, który ma rodzinę, nie może decydować samodzielnie, bowiem partnerowi, nawet jeśli to nie on znajduje się w centrum uwagi, jest tak samo trudno, a może nawet trudniej. Wasze zaufanie mogłem przyjąć dlatego, że od niej, od mojej żony, uzyskałem, zdobyłem pozwolenie. Z tego względu, podziękowawszy Wam, winien jestem podziękowanie także jej. Robię to już ponad 35 lat, a Ty zawsze byłaś przy mnie – także wtedy, gdy na to nie zasługiwałem. Dziękuję! Dziękuję Ani!

Szanowni Przyjaciele!

Dlaczego się podjąłem? Pytanie to jest uzasadnione, bo przecież na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat dorośli, dojrzeli, sprostali próbom oraz sprawdzili się przedstawiciele kolejnego po naszym – założycielskim – pokolenia Fideszu: pokolenie skupione wokół Gergő Gulyása i Pétera Szijjártó. Nastąpiło to nie tylko w rządzie, ale i na poziomie samorządów. Wystarczy pomyśleć o burmistrzach, takich jak panowie Cser-Palkovics czy Balaicz. Wreszcie, są tutaj wśród nas młode i fantastyczne liderki: Kata czy Judit w rządzie czy Dia z Debreczyna. Lista jest długa, wybaczcie, że nie wymienię wszystkich. Dlaczego więc podjąłem się tej roli mimo licznej i kompletnej grupy mogących nas zastąpić osób? Po pierwsze dlatego, że czuję, że jestem w najlepszym wieku. Chociaż i dla mnie trochę podejrzane jest to, że i do tej pory zawsze tak się czułem. Po drugie, dlatego, że sądzę, że te pierwsze 33 lata, wszystko to, co zdarzyło się do tej pory, było jedynie rozgrzewką. To prawda, istotnie zdarzyło się wiele rzeczy, zajęliśmy się wieloma sprawami, wiele udało nam się osiągnąć. Wyprowadziliśmy Rosjan, przepędziliśmy komunistów, odbiliśmy się od dna kryzysu, przyjęliśmy Konstytucję, pozbyliśmy się IMF, obniżyliśmy koszty utrzymania, zatrzymaliśmy imigrantów poza granicami kraju, zintegrowaliśmy węgierską diasporę, a co najważniejsze: sursum corda! To istotnie niemało, ja jednak czuję, że to był dopiero początek, przygotowanie do naprawdę wielkich rzeczy, jakie nas jeszcze czekają. Nie chciałbym, żeby mnie to ominęło. Najbezpieczniej jest iść zawsze z przodu. I chociaż kule padają tu najgęściej, to stąd właśnie widać najwięcej. Po trzecie – i to jest dla mnie najważniejsze: Fidesz oznacza wierność, wiarę i zaufanie. Fidesz jest partią wierną. Partią wierną – wierną Węgrom i ich ludowi, wierną Węgrom. Na przestrzeni 33 lat istnienia Fideszu w toczących się otwarcie i w ukryciu wojnach ścierały się światowe porządki, imperia rozpadały się, upadały i dźwigały się z ruin, kryzysy chwiały Zachodem i Wschodem. Byliśmy więźniami, staliśmy się wolni. Potem znowu trzeba było – ba, nadal trzeba – walczyć o wolność. W międzyczasie przeszliśmy od epoki Zimnej Wojny do ery epidemii i migracji. Ale my, kochani Przyjaciele, pozostaliśmy wierni mimo wszelkich przeciwności. Pozostaliśmy wierni sobie samym i sobie nawzajem, a co najważniejsze: pozostaliśmy wierni Węgrom. Nie bądźmy fałszywie skromni – z należytą pokorą, ale i z należytą pewnością siebie powiedzmy na głos: w ciągu minionych 33 lat zawierzyło nam więcej Węgrów niż miało to miejsce w przypadku jakiejkolwiek innej partii w całej historii węgierskiego parlamentaryzmu. To zobowiązuje i dopóki starczy wytrwałości mnie i Wam, muszę i będę pełnił swoją rolę.

Szanowni Państwo!

Jesteśmy Węgrami, a dokładniej to my jesteśmy Węgrami, którzy nie znajdą sobie nowej ojczyzny i wiary i nie sprzedadzą starej. Dlatego zawsze udawało nam się pozbierać, bo rację ma Kossuth: dopóki ta wierność trwa, Węgier nie zniszczą nawet siły piekielne. Ludzie rzadko osiągają sukces w tym, czym nie lubią się zajmować. A nam się udaje. Dlaczego? Dlatego, że to, co robimy, jest naszą pasją i jest to widoczne. Chcemy zdobywać szczyty, to ku nim zdążamy i tam też chcemy wprowadzić Węgry. Wielkie czyny nie odstraszają nas, lecz elektryzują. Jeśli uczynek jest mały, jesteśmy pochmurni. Poza tym na szczyt można dojść tylko wtedy, gdy ma się przed sobą górę. Tego również jak dotąd nie brakowało i według prognoz nie zabraknie również w przyszłości. Czekają nas całe łańcuchy górskie, ale fides, wiara zdolna jest poruszać góry i tego możemy być pewni. Wśród Węgrów istnieją trzy rodzaje patriotyzmu: patriotyzm werbalny, żałobny oraz twórczy. Niezwykle cenimy sobie dobre przemowy, po odrobinę smutku nie chadzamy do sąsiadów, jednak w największym stopniu jesteśmy spadkobiercami Klebelsberga – wierzymy w patriotyzm twórczy, w produktywne życie. To nasza siła życiowa, tym karmi się nasza polityczna wspólnota, a kiedy obok sukcesów przyszły również porażki, to właśnie ona pozwalała nam wciąż od nowa wstawać z kolan. 16 lat w opozycji, 16 lat w rządzie: coś takiego można osiągnąć wyłącznie dzięki niezachwianemu optymizmowi, pewności oraz głębokiej wierze.

Szanowni Państwo!

Jaki jednak jest cel? Dokąd możemy dotrzeć, dokąd mogą dotrzeć Węgry? Bez jasnych celów nie ma sukcesów rządu, kraju ani żyjącego szczęśliwie w pokoju narodu. Już 12 lat temu nazywaliśmy rzeczy po imieniu i mieliśmy jasne cele: dziesięć prostych i jasnych celów: stworzymy milion miejsc pracy, nie będziemy zadłużonymi więźniami; przywrócimy porządek publiczny i bezpieczeństwo publiczne; ochronimy emerytów i wartość emerytur. Rodziny będą najważniejsze: bez dzieci nie ma przyszłości. Przywrócimy Budapesztowi jego dawny blask, bo rozsianym po świecie Węgrom potrzebne jest miasto, stolica narodowa, z którego wszyscy będą jednakowo dumni i które będzie należało do wszystkich Węgrów, niezależnie od tego, w jakim zakątku świata żyją. Uratujemy skazane przez socjalistów na śmierć wsie i zwrócimy im siły witalne. Rozwiążemy kwestię Romów, Cyganów – wyciągniemy ich z beznadziejnej sytuacji i mentalności uzależnienia od pomocy. Zamiast zapomóg damy im pracę – sami zarobią na życie, którego nie będą musieli się wstydzić i które pozwoli im na szacunek dla samych siebie. Utrzymamy więź z oderwanymi węgierskimi wspólnotami narodowymi – gwiżdżąc na granice ponownie zjednoczymy naród. I po dziesięćkroć: nie będziemy kolonią, nie będziemy poddanymi Brukseli, ale będziemy zawsze bronić interesów Węgrów. Summa summarum: przejęliśmy od socjalistów kraj pogrążony w kryzysie, który postawiliśmy na nogi i pchnęliśmy w górę. Zobowiązaliśmy się i spełniliśmy obietnice. Daliśmy słowo i dotrzymaliśmy go. To nasza moralna tarcza, dzięki której z podniesioną głową i z powodzeniem możemy ponownie prosić o zaufanie węgierskich wyborców.

Szanowni Państwo!

Naszym najważniejszym sprzymierzeńcem jest prawda. Jakże inaczej sprawy mają się na lewicy, a w szczególności wśród liberałów! Nasz wkład to wykonana praca. Ich wkład, to bycie liberałami. Tacy z nich dobrzy Europejczycy. Prawdą jest, że doprowadzili kraj do ruiny, prawdą jest, że sprzedaliby nawet ratusz, prawdą jest, że są leniwi – tak bardzo, że nuży ich nawet debata kandydatów na premiera, prawdą jest, że nie są w stanie wykazać ani jednego poważnego osiągnięcia w ramach swoich działań, ale to przecież dumni liberałowie, których wiedza ogranicza się do mówienia innym, jak mają myśleć i żyć.

Drodzy Przyjaciele!

Wobec tego, jakie są nasze zobowiązania na kolejnych dziesięć lat? Jak daleko i dokąd mogą dotrzeć Węgry? Są obszary, w których się wyróżniamy, jednak biorąc pod uwagę ogólny wynik gospodarki Węgry pozostają krajem rozwijającym się. Pod względem ludności zajmujemy 94 miejsce na 195 krajów. Nasze PKB per capita to 14 tysięcy euro, co plasuje nas na miejscu 59. Tak zwany wskaźnik rozwoju społecznego, przewidywana długość życia, edukacja i poziom wykształcenia – w oparciu o wymienione aspekty zajmujemy obecnie miejsce 40. Gdybyśmy byli socjalistami, być może wynik ten byłby wystarczający. Ale my na szczęście nie jesteśmy nimi i jest to dla nas za mało. Jesteśmy tysiącstuletnim państwem pośrodku Europy i jeszcze nie znaleźliśmy się w miejscu nas godnym. Musicie jednak wiedzieć, drodzy Przyjaciele, że tylko wówczas zrobimy krok w przód, gdy będziemy lepiej wykształceni, nasza produkcja będzie lepszej jakości, będziemy lepiej organizować pracę spółek, miast czy rządu oraz jeśli wychowamy nasze dzieci na ludzi mądrzejszych, bardziej pracowitych i bardziej wyjątkowych niż my sami.

Pierwsze pytanie dotyczy tego, czy w ogóle chcesz, czy zadowala cię to, gdzie jesteś i jak żyjesz. My zachęcamy Węgry, by chciały więcej. Nie możemy zadowolić się tym, co osiągnęliśmy, gdyż nadal istnieje ubóstwo, nadal nie rodzi się wystarczająca liczba dzieci, w dalszym ciągu nie każdy ma godne warunki mieszkaniowe i nadal ani płace, ani emerytury nie są wystarczające. Potrzeba nam po prostu więcej. Dlaczego mielibyśmy więc zadowolić się tym, co mamy? Przyjaciele, jeśli będziemy dalej podążać drogą obywatelskich, chrześcijańsko-demokratycznych rządów, w ciągu dziesięciu lat znowu możemy zrobić ogromny krok do przodu. Możemy znaleźć się w gronie państw rozwiniętych. Możemy zlikwidować pozostałości ubóstwa. Możemy stać się krajem stojącym na straży zielonych, zdrowych, naturalnych skarbów i piękna, krajem ludzi żyjących dłużej. Dlaczego węgierscy inżynierowie nie mieliby być jednymi z najlepszych na świecie? Dlaczego Węgrzy nie mieliby być najlepszymi na świecie fachowcami? I dlaczego nie mielibyśmy uczestniczyć w walce o tytuł najlepiej rządzonego kraju świata? Dlaczego węgierskie rolnictwo nie miałoby znaleźć się wśród światowych liderów? I dlaczego węgierskie banki, w tym bank emisyjny, nie miałyby należeć do najlepszych na świecie? Dlaczego węgierskie średnie przedsiębiorstwa nie miałyby być tak dobre, jak ich konkurenci z Bawarii czy północnych Włoch? Mamy przecież 12 tysięcy firm eksportowych. Dlaczego Budapeszt nie miałby stać się najczystszą, najbardziej uporządkowaną, najbezpieczniejszą i najpiękniejszą stolicą? Ma wszak ku temu wszelkie możliwości.

Wiem również, że niewielu krajom udało się awansować do grona najbardziej rozwiniętych. Jednak było takich kilka, więc nie jest to niemożliwe. Spójrzmy na wskaźnik zatrudnienia! W roku 2010 to u nas odsetek pracujących w stosunku do liczby ludności był chyba najniższy w całej Unii Europejskiej. Było to haniebne – jedynie 55 procent! Dziś liczba ta wynosi ponad 73 procent i jest wyższa niż średnia unijna. To już coś, jeszcze tylko krok i zbliżymy się do 80 procent, a tym samym znajdziemy się wśród najlepszych. Jesteśmy 34 siłą eksportową na świecie: zajmujemy 16 miejsce w obszarze eksportu zbóż, 15 miejsce w obszarze eksportu żywca i 21 miejsce w obszarze eksportu produktów farmaceutycznych. Sami widzicie: awans do grona najlepszych nie jest niemożliwy, a my w partii Fidesz wiemy dokładnie, jak go osiągnąć: przez obniżenie podatków, inwestycje, rozwój uniwersytetów, badania, innowacje, większy szacunek dla pracy i pracowników, rozwój obszarów wiejskich oraz jeszcze lepszą pracę rządu. Jesteśmy w stanie to zrobić, Węgry są w stanie to zrobić. W ciągu dziesięciu lat możemy i uda nam się to osiągnąć. Mamy 183 złote medale olimpijskie, 12 laureatów nagrody Nobla w dziedzinie nauk przyrodniczych. To my wynaleźliśmy długopis, transformator, gaźnik, beton transparentny, kostkę Rubika, hologram, witaminę C, komputer, automatyczny ekspres do kawy, a ostatnio nową, opartą na mRNA szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Z tego miejsca składamy wyrazy najwyższego uznania Katalin Karikó. Zobaczcie, nie mamy powodu, by nie wierzyć w siebie!

Szanowni Państwo!

Obecnie w unijnej skali rozwoju gospodarczego Budapeszt osiąga wynik 151 procent, natomiast północna część Wielkiej Niziny Węgierskiej – zaledwie 47 procent. Z tego względu podjęliśmy decyzję o uruchomieniu największego w historii programu rozwoju obszarów wiejskich w wymiarze 8 bilionów forintów. Tego jeszcze nie było! Na rozwój naszych uczelni wyższych przeznaczamy najwyższą w historii kwotę 2,7 bilionów forintów. Tego też jeszcze nie było! Tym, którzy wątpią, mówię: 70 procent węgierskiego przemysłu stanowi sektor zaawansowanych technologii – to taki sam poziom, jak w Niemczech. Z kolei węgierski przemysł obronny dopiero się rozkręca. Wiele oczekujemy od węgierskich sił zbrojnych. Wielkie oczekiwania mamy także w obszarze obrony kraju, kultury wojskowej oraz wzmacniania ludzi młodych. Chcemy szanować naszych żołnierzy i chcemy ich podziwiać, a jednocześnie wiele oczekujemy w kontekście najnowocześniejszych cybertechnologii oraz produkcji pojazdów bojowych. Niewiele osób wie, że wkrótce będziemy produkować nie tylko broń palną, ale i najnowocześniejsze pojazdy bojowe. Mało tego, mamy już nawet fabrykę samolotów bojowych. W ciągu kolejnych dziesięciu lat wymienimy 8 tysięcy autobusów, zbudujemy na nowo produkcję pojazdów kolejowych, w której to dziedzinie my, Węgrzy, byliśmy dawniej liderami. Pod względem dostępu do szybkiego Internetu plasujemy się aktualnie na czwartym miejscu w Unii Europejskiej. Zbudujemy obwodnicę kolejową V0, łączącą stolice Grupy V4 trasę szybkiej kolei, odkupimy i w mgnieniu oka rozbudujemy narodowy port lotniczy. Zbudujemy elektrownię atomową Paks 2 i do roku 2030 90 procent energii będziemy produkować bez udziału węgla.

Przyjaciele!

Perspektywa jest ogromna, horyzonty szerokie, zaś to, co nas czeka, jest więcej niż ekscytujące. Tylko musimy odpowiedzieć na pytanie: skoro jest to tak ekscytujące, dlaczego nikt się nie ekscytuje? Oczywiście z wyjątkiem podobnych do mnie osób zawodowo ukierunkowanych na przyszłość. Otóż, pierwszym powodem jest to, że świat wkroczył w epokę epidemii i migracji. W tej sytuacji człowiek poddaje się nie ekscytacji, a lękom. Atrakcyjne stają się dla nas nie śmiałe marzenia, lecz bezpieczeństwo na co dzień. Nie chcemy lecieć na księżyc – chcemy być w domu. Chcemy być pewni, że nasze rodziny i bliscy są bezpieczni. Istotnie, także tutaj, na Węgrzech, najważniejszą kwestią jest dzisiaj bezpieczeństwo. Najistotniejsze jest to, byśmy ochronili to, co udało nam się dotychczas osiągnąć. Byśmy ochronili nasze granice przed imigrantami. Codziennie zatrzymujemy setki nielegalnie przekraczających granicę osób. Sami widzicie, jakie sceny rozgrywają się na polskiej granicy, podczas gdy do nadmorskich brzegów coraz częściej przybijają łodzie organizacji pozarządowych Sorosa z przybyszami z Afryki. Europa, a w niej Węgry, przeżywa oblężenie: musimy się bronić. Naszych zdobyczy musimy bronić również przed pandemią. Musimy chronić zdrowie ludzi, opiekować się chorymi, ratować życie jak największej liczby obywateli. Do tej pory uratowaliśmy wiele dziesiątek tysięcy istnień – dziękujemy za to lekarzom, pielęgniarkom, pomagającym chorym żołnierzom, policji oraz organizującym ochronę pracownikom administracji krajowej. Jesteśmy z nich dumni i jesteśmy im wdzięczni. Liczymy też na ich dalszą pomoc.

Szanowni Państwo!

Zamiast realizować plany sprzed dziesięcioleci w tej chwili musimy zmobilizować siły przeciwko przeciwnikom szczepień. Szczepienia – i tylko one – ratują życie. Ten, kto temu zaprzecza, kto namawia ludzi do rezygnacji bądź sieje niepewność, ci, którzy nagrywają niezgodne z rzeczywistością filmy, rozgłaszają straszne informacje, którzy w oparciu o ideologię starają się pozyskać szczepionki, którzy pozwoliliby ludziom umrzeć, zamiast podać im chińskie czy rosyjskie szczepionki, wszyscy oni naprawdę i dosłownie zagrażają życiowym interesom Węgrów. Mało tego, obok migracji i pandemii mamy tu tę międzynarodową siatkę z Brukselą na czele, która pod pozorem ochrony klimatu zamierza nałożyć ogromne podatki na właścicieli domów i użytkowników samochodów. Mało im fizycznego zagrożenia w postaci imigrantów i pandemii – chcą ryzykować również bezpieczeństwem materialnym i finansowym ludzi. Zamiast zatruwających środowisko wielkich międzynarodowych koncernów koszty działań na rzecz ochrony klimatu mają według nich ponosić rodziny. Sytuacja jest niepokojąca w całej Europie, ale na Węgrzech jest ona wyjątkowo niebezpieczna. Dlaczego? Bo odbędą się tu wybory, a nasi wrogowie, wierni wyznawcy Brukseli, zamiast bronić interesów Węgier wolą zyskać unijne uznanie. Chcą wpuścić do kraju imigrantów, podstępnie wspierają antyszczepionkowców, zaś pod hasłem walki z kryzysem klimatycznym chcą wyeliminować redukcję kosztów utrzymania. Mniej grzejcie, zużywajcie mniej wody, nie korzystajcie z samochodów, a jeżeli chcecie to robić, to płaćcie więcej. Wracamy do czasów komuny – pamiętacie, jak mawiano za Kádára: to nie bułki są małe, ale wasze gęby wielkie.

Szanowni Delegaci!

Naszemu entuzjazmowi z pewnością nie pomaga to, że wspólnota, do której należymy, Unia Europejska wpada z kryzysu w kryzys. W tej chwili jest ona cieniem – tęczowym cieniem dawnej siebie, a jeśli będzie tak dalej, to zniknie jak światło księżyca. Nie wystarczy jednak bronić się przed Brukselą, chociaż i to jest już sporym wyzwaniem – Brukselę trzeba też zreformować. Albo nie, reformy to za mało, trzeba ją całkowicie zmodernizować, zanim rozpadnie się w drobny mak. Dlatego też popieramy inicjatywę Polaków i Pana Prezesa Kaczyńskiego, by przeorganizować całą europejską prawicę.

Szanowni Państwo!

Przystąpiliśmy do Unii Europejskiej, ponieważ proponowano nam integrację. Oferta wydawała się dobra. Mogli na tym zyskać oni, mogliśmy skorzystać i my. Integracja oznacza, że działamy wspólnie, w przyjaźni i atmosferze współpracy. Ustaliliśmy, że na poziomie unijnym zapadać będą wyłącznie określonego typu decyzje w ograniczonej liczbie, reszta zaś pozostanie w gestii rządów poszczególnych krajów. Nie chcemy, po latach z biurokracją komunistyczną, podporządkowywać się nowej, zachodniej biurokracji i dyktatowi Brukseli. Nie było mowy o tym, że żyjący w bańce przedstawiciele nowego, jak się wydaje, gatunku homo brusselicus stopniowo będą pozbawiać nas praw. Nie możemy biernie akceptować wszystkich brukselskich projektów i planów. Nie było mowy o tym, że będzie trzeba poświęcić istotne elementy naszej kultury, tradycji i historii na rzecz wyższego ponoć rzędu zasad i ideologii. Jak mawiają na ulicach Pesztu: my tu nie zamarzniemy zimą, a tam niech rodzą mężczyźni – każdy ma to, co załatwił jego rząd.

Przyjaciele!

Dawniej nasze terytorium zagrożone było przede wszystkim od Wschodu, jednak obecna sytuacja nie jest konfliktem na linii Wschód-Zachód. To konflikt na linii Zachód-Zachód. Żyjemy w nim, a sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca. Nie zrezygnujemy z prawa do ochrony granic. Nie zrezygnujemy z prawa do zatrzymywania imigrantów. Stoimy także na stanowisku, że na Węgrzech do małżeństwa potrzeba mężczyzny i kobiety, gdzie ojciec jest mężczyzną, a matka kobietą, a nasze dzieci niech zostawią w spokoju. Zawsze widzieliśmy to w ten sposób. Wystarczy przypomnieć sobie pierwszy plakat wyborczy Fideszu: Wybierajcie! Wymiar sprawiedliwości zaś, regulacja mediów i edukacja należą do kompetencji krajowych. Chcemy być suwerenni, nie chcemy zaś, miast obiecanej integracji, pewnego dnia obudzić się w Stanach Zjednoczonych Europy. Integracja – tak, zjednoczenie – nie. Pamiętajcie: związek wolnych republik to wynalazek wielkiej Rosji, tylko teraz trzeba zaśpiewać „wielkie Niemcy”. Kraje bałtyckie mogą opowiedzieć ze szczegółami, jak żyło się w dawnych Wschodnich Zjednoczonych Stanach Europy, czyli Związku Radzieckim. Tego aktualnego też nie chcemy, mimo że jest zachodni. Mam nadzieję, że formujący się obecnie rząd niemiecki pragnie raczej europejskich Niemiec niż niemieckiej Europy, w której będą mówić pozostałym, co robić. Przyjaciele, w obecnym swym kształcie Unia Europejska nie działa właściwie. Naszym celem jest doprowadzenie do zmiany. Nie mamy najmniejszego zamiaru opuszczać Unii. Nie tak łatwo będzie się od nas uwolnić. Zostajemy i żądamy zmian. Musimy powstrzymać pełzające zjednoczenie, bowiem nie leży ono w interesie Europejczyków, ale wyłącznie w interesie europejskich elit, polityków, ideologów, biurokratów oraz wielkich międzynarodowych koncernów. To świat wujaszka Gyuriego [Sorosa – przyp. tłum.]. To jego armia. My sprzeciwiamy się tworzeniu poprawnego politycznie, myślącego wielokulturowo, zaprzeczającego różnicom płci nowego europejskiego gatunku ludzkiego. Uważamy, że jest to doświadczenie na ludziach, w którym każde państwo ma prawo nie brać udziału. Tak samo, jak mamy prawo do nieuczestniczenia w realizowanym pod przykrywką imigracji wielkim programie kolonizacji Europy.

Szanowni Deputowani!

Przenieśmy teraz na chwilę wzrok z Europy na świat. Pozycja narodów w zdecydowanej mierze zależy od tego, w jaki sposób dostosowują się one do przesunięcia środka ciężkości gospodarki światowej z Zachodu na Wschód. Ci, którzy identyfikowali się nie z własnym narodem, lecz z Zachodem, teraz mają kłopoty. My, Węgrzy, nie popełniliśmy tego błędu. Zawsze uważaliśmy się za Węgrów, którzy są częścią Zachodu właśnie dlatego, że są Węgrami. Jestem Węgrem, a zatem Europejczykiem – powiedział József Antall. 15 lat temu 80 procent wszystkich inwestycji światowych finansowane było z kapitału zachodniego, zaś tylko 20 procent stanowił wkład Wschodu. Dziś, 15 lat później, 70 procent stanowi kapitał wschodni, zaś 30 zachodni. Nas także nie cieszy fakt, że kraje Europy Zachodniej i Stany Zjednoczone stopniowo tracą wiodącą pozycję w gospodarce, nie jest to jednak dla nas problem tożsamości, a jedynie zadanie. Mamy nową sytuację, do której także my, Węgrzy, musimy się dostosować. Komplikację stanowi to, że – co słuszne – jesteśmy członkiem NATO, którym kierują Stany Zjednoczone, toczące walkę na noże z rosnącymi potęgami Azji, przede wszystkim Chinami. Stany Zjednoczone chciałyby, by Unia Europejska, a w niej Węgry, ograniczyła swoje powiązania gospodarcze i handlowe z Chinami. Tymczasem handel z Chinami to wielki biznes dla wszystkich, w odpowiedniej dla każdego skali. Przyjaciele, w ubiegłym roku Stany Zjednoczone handlowały więcej z Chinami niż z Unią Europejską – to znaczy, że Amerykanie chcą, byśmy zrezygnowali z tej możliwości biznesowej, z której oni sami korzystają, ile się da. Myślę, że na to musimy powiedzieć „nie” – bierzmy raczej przykład ze Stanów Zjednoczonych i stwórzmy sobie jak najlepsze stosunki handlowe i gospodarcze z Azją i Chinami. Musicie wiedzieć, że 2019 był na Węgrzech pierwszym rokiem, w którym większość inwestycji nie pochodziła z Niemiec, lecz z Azji, a dokładniej z Korei Południowej, zaś w roku 2020 z Chin. Także teraz, w roku 2021 walka o pierwsze miejsce toczy się pomiędzy Koreą a Chinami. Więc, Przyjaciele, jeżeli wszyscy tak robią, dlaczego akurat nas męczą? Tak naprawdę chodzi o to, że pokazujemy hipokryzję Zachodu, który z jednej strony krytykuje Chiny oraz, rzecz jasna, Rosję, z drugiej natomiast robi z nimi ogromne interesy, takie jak Nord Stream. My jednak jesteśmy Węgrami, lepiej czujemy się, mówiąc i robiąc to samo. Interesy Węgier to wzajemny szacunek, dobre stosunki dyplomatyczne, wzrost inwestycji, wzmocnienie handlu – nie mamy powodu, by twierdzić inaczej i odstępować od obranych celów. Nasza odpowiedź na służące bez ograniczeń obcym interesom żądania lewicy brzmi następująco: jesteśmy Węgrami i nie jesteśmy głupi. Tak, Drodzy Przyjaciele, musimy wiedzieć, że w przyszłości gospodarka światowa składać się będzie z dwóch części – większej wschodniej i mniejszej zachodniej. Jeżeli my, ludzie Zachodu, chcemy odnosić sukcesy także na Wschodzie, musimy nauczyć się, jak możemy robić z nimi interesy. Węgrom w przyszłości nie wystarczy wyłącznie Zachód, będziemy musieli działać również na Wschodzie. Dlatego wszystkie szkoły – podstawowe, średnie i wyższe, [uczące] chińskiego, koreańskiego, japońskiego i tureckiego – które przygotują na to nasze dzieci, są potrzebne, użyteczne i zasługują na wsparcie.

Szanowni Państwo!

Na koniec o wyborach. Polityka węgierska ma pewną cechę szczególną: od czasu do czasu w naturalny sposób dochodzi do powstania dużej partii, która reprezentuje nie tylko zasady i ideologię, ale i służbę całemu narodowi. Nie dotyczy to strzałokrzyżowców i komunistów, bowiem oni mogli być wielcy wyłącznie w okupowanym kraju jako najemnicy Niemców i Sowietów. W wolnym państwie węgierskim wielkie partie powstają na długie dziesięciolecia, o ile zdobędą zaufanie obywateli i o ile ojczyzna pozostaje krajem wolnym. Tak było z partią Tiszy w epice dualizmu, z partią Bethlena po podpisaniu traktatu w Trianon, taką partią stałaby się także po II wojnie światowej Partia Drobnych Posiadaczy [węg. Kisgazdapárt – przyp. tłum.], gdyby Sowieci w porę wycofali się z kraju. Ideologie, zasady rządzące polityką, obecne na arenie międzynarodowej idee polityczne to piękne rzeczy, jednak ostatecznie pozostaje jedyna, nieunikniona, niezamienna i niezastąpiona siła, a jest nią naród węgierski. Cytując Lincolna: z ludu, przez lud, dla ludu. Dziś oczywiście nie można już mówić takich rzeczy, bo to populistyczne. Jeśli jednak partia to zrozumie, odnajdzie klucz, znajdzie sposób, by służyć nie ideologiom, ale ludziom, ludowi, narodowi, a jeśli będzie też chciała zgodnie z tym postępować, wówczas sama stanie się siłą nie do zatrzymania. Tacy jesteśmy dziś my, drodzy Przyjaciele! To prawda, komuniści, postkomuniści i liberałowie też mieli swoje szanse. I zgłosili się po nie. W latach 1994-1998 mieli dwie trzecie [w parlamencie – przyp. tłum.] i dwukrotnie w latach 2002-2010 otrzymali czteroletni mandat. Wynik jest znany: nie potrafili skorzystać z możliwości. My potrafiliśmy. Silna, zjednoczona partia, poważna wizja, entuzjazm, pasja, rzesza pragnących działać ludzi z jednej strony, zbieranina drobnych, głodnych władzy partii z drugiej. O naszych przeciwnikach nawet siląc się na elegancję mogę mówić wyłącznie jak najgorzej, więc raczej nie powiem niczego. W zamian za to posłuchajmy Mikszátha: „Po drugiej stronie jest plątanina politycznych oszustów, moralnych trupów oraz ambitnych głupców, a nie weryfikująca politykę narodu węgierskiego polityką narodu węgierskiego opozycja”. Oto, jak głęboki podział kreśli Mikszáth. Ja nie znajduję w sobie tyle odwagi i dodam jedynie, że podczas gdy nasza polityka służy również tym, którzy na nas nie głosują, polityka lewicy nie służy nawet tym, którzy wybierają właśnie ją.

Szanowni Państwo!

Nasza siła, waga, poparcie sprawiają, że nie powinniśmy się tłumaczyć, lecz powinniśmy zrozumieć, że sytuacja historyczna oraz logika węgierskiego rozwoju politycznego wymagają, by istniała partia, taka jak Fidesz. Wszystkich interesuje, rzecz jasna, jaki klucz otwiera kłódkę komnaty tajemnic. Jak stworzyć tak wielką partię i nią zarządzać? Jakim sposobem udaje się wciąż na nowo zdobywać zaufanie ludzi? Nie, nie ma tu żadnej tajemnej bądź pilnie strzeżonej wiedzy. Nie jesteśmy ani strażnikami, ani klucznikami. Jesteśmy raczej rzemieślnikami, do których można się przysiąść, by obserwować ich kunszt, których można naśladować, a nawet stać się od nich lepszymi. Zapytano raz angielskiego ogrodnika, co sprawia, że trawa w angielskich parkach jest taka piękna. Odpowiedział, że to żadna tajemnica, trzeba ją kosić przez czterysta lat, innego sposobu nie ma. W służbie ojczyźnie najważniejsza jest wytrwałość i wytrzymałość. Bieg maratoński rozgrywany jest na trasie o długości 42 kilometrów i 195 metrów – nie wierzcie nikomu, kto twierdzi, że zna krótszą drogę. Wiele razy widzieliśmy już samozwańcze komety i wiemy, jak zwykły kończyć. Ostatnia z nich skończyła jako agent nieruchomości w ratuszu.

Przyjaciele!

W węgierskiej polityce próbowano już wszystkiego. Pamiętamy przechodzącego po cichu na lewą stronę Tildy’ego, wąsy i buty Pétera Veresa; na czele SZDSZ też już stał przystojny, wąsaty Węgier. Jednak ten, kto chce oszukać Węgrów, musi wstawać wcześniej. My zamiast w chytre gierki wierzymy w pracę i dlatego zwyciężymy. Również na przestrzeni ostatnich miesięcy dopóty wierciliśmy, ciosaliśmy, ciągnęliśmy, mnożyliśmy i dzieliliśmy, że koniec końców mimo pandemii, epidemii ponownie uruchomiliśmy silnik i gospodarka znowu się kręci. Nadchodzące miesiące przyniosą coś, czego dotychczas nikt nie widział. Zaczęło się od wypłacenia emerytom dodatków emerytalnych w wysokości 80 tysięcy forintów, kontynuację stanowić będzie wypłata trzynastej emerytury w pełnej kwocie. Młodzi ludzie od stycznia nie będą płacić podatku dochodowego, płaca minimalna wyniesie 200 tysięcy forintów, zaś gwarantowana płaca minimalna 260 tysięcy forintów. Żołnierzom i policjantom wypłacona zostanie równowartość sześciomiesięcznego wynagrodzenia w ramach tzw. fegyverpénz [wypłacane raz na trzy lata dodatkowe kwoty w wysokości półrocznych dochodów – przyp. tłum.]. O 20 procent wzrosną wynagrodzenia pielęgniarek i osób zatrudnionych w sektorze socjalnym i kulturze, rodziny zaś otrzymają zwrot zapłaconych w roku 2021 podatków. Czegoś takiego jeszcze nie było. Tak, drodzy Przyjaciele, szanowni Państwo, to wiele milionów ludzi. Znaczy to, że za naszym programem stoi zdecydowana większość społeczeństwa.

Pozostaje zapytać, czy większość społeczna przełoży się na większość wyborczą. Ja mówię: tak, jeżeli w ciągu tygodni, które pozostały, będziemy uczciwie pracować. 23 października miało miejsce tłumne zgromadzenie. Wypadło to nieźle, choć ledwie pokazaliśmy muskuły. I choć było nas mało, na ostatniej prostej będzie nas dwa, a nawet trzy razy więcej. Na próżno przeciw nam staje cała lewica, Bruksela i armia Györgya Sorosa, razem przebijemy nawet najgrubszy mur i odniesiemy kolejne zwycięstwo, bo Węgry muszą iść do przodu, a nie do tyłu. Nad nami czuwa Bóg, a najważniejsze są Węgry! Do boju, Węgry, do boju, Węgrzy!

źródło: Kancelaria Premiera

Tłumaczenie: Agnieszka Barszczewska-Mikulska

za: kurier.plus

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *