Od kilku dni na Węgrzech mam możliwość przyglądania się z bliska tutejszej polityce, a jednocześnie obserwuję, jak jest ona komentowana w Polsce. Słyszę więc w Budapeszcie, że Viktor Orbán poparł sankcje przeciwko Rosji za agresję na Krym, ale z polskich mediów dowiaduję się, że Orbán sprzeciwił się sankcjom przeciwko Rosji. Sięgam więc po tekst oryginalnego wystąpienia premiera. I cóż się okazuje? Otóż Orbán powiedział, że Węgry poprą sankcje przeciwko Rosji, choć wolałyby tego uniknąć, bo będzie ich to drogo kosztowało. A więc Orbán poparł sankcje, mimo że krok taki pociągnie za sobą straty dla węgierskiej gospodarki. Tymczasem z komentarzy w Polsce wynika, że Orbán nie poparł sankcji, a więc jest sojusznikiem Putina.
kwi
11