Węgry mogą wygrać na decyzji Szwajcarii

Foto: Reuters

Do tej pory kontrowersyjne węgierskie pomysły gospodarcze były krytykowane przez znaczną część opinii publicznej w Polsce. Po dzisiejszej decyzji SNB i panice, jaką spowodowała, koncepcje Viktora Orbána budzą jeszcze większe zaciekawienie.

Możliwe, że pomysł mógł być błędny

Budapeszt, spotkanie w siedzibie Napi Gazdasag. To instytut ekonomiczy wspierający rząd centroprawicowego Fideszu. Dziennikarze z Polski są pod wrażeniem zdrowego optymizmu, który bije tu z każdego zakamarka. Na ich pytania odpowiada Barcza Gyorgy, redaktor naczelny wydawanego przez instytut dziennika. To, co mówi, jest zgoła inne od tego, co przeczytać możemy w europejskich mediach.

– Ludzie rozejdą się, jak tylko zrobi się zimno – kwituje pytanie o antyrządowe protesty. Rząd w ciągu czterech lat może wprowadzić nawet 40 nowych rodzajów podatków. Największe kontrowersje wzbudził ten bijący w internautów – od pobieranych danych.

– Możliwe, że pomysł opodatkowania internetu mógł być błędny – ostrożnie przyznaje Gyorgy. Ale kolejnych broni. – Branża finansowa, reklamowa, energetyka, handel, producenci papierosów, telekomy – te branże najbardziej obciążamy podatkami i skutecznie je egzekwujemy. A rodzinom z kolei obniżamy koszty życia – w ciągu dwóch lat średnio o 20 proc. spadły ceny wody, gazu, energii i wywozu śmieci.

Nowe święto narodowe?

Same superlatywy słyszymy również z ust Agostona Samuela Mraza, szefa innego prorządowego think tanku. Jego zdaniem, rząd Orbána ma prawidłowo ustawione priorytety. Skupia się na wzmacnianiu roli państwa. Walczy ze skutkami błędów popełnionych w latach 90., głównie chodzi o prywatyzację strategicznych przedsiębiorstw. Panuje też nad trudną sytuacją kredytobiorców. Zdaniem Mraza, 7 listopada będzie nowym węgierskim świętem narodowym. Dlaczego? Tego dnia roku 2014 rząd zawarł historyczne porozumienie z węgierskim stowarzyszeniem skupiającym banki. Dzięki niemu w lutym tego roku wszystkie kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich zostaną przewalutowane na forinty (chyba że ktoś napisze specjalne oświadczenie, które pozwoli mu zostać przy franku). Banki wypłacą klientom rekompensaty wynikające ze spreadu walutowego i podwyżek oprocentowania kredytów, które do tej pory stosowali. Szkopuł w tym, że nie wiadomo dokładnie, jak oprocentowane będą kredyty po ich zmianie na forinty.

W świetle czwartkowej decyzji banku centralnego Szwajcarii, premier Orbán rzeczywiście może wyjść na bohatera. Frank drożeje, tymczasem Węgrzy śpią spokojnie, bo spłacają kredyt przeliczony po korzystnym, listopadowym, kursie. Pod warunkiem jednak, że banki komercyjne zdążyły do tej pory kupić od banku centralnego franki po starym kursie

za: http://biznes.onet.pl

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *