Oblany egzamin Orbána

Mniejszość węgierska na ukraińskim Zakarpaciu cieszy się prawami, o których Polacy z Litwy mogą tylko marzyć. A jednak Viktor Orbán atakuje Kijów, żądając nowych przywilejów dla zakaprackich Węgrów.

Dariusz Kałan z Użhorodu, Berehowa i Mukaczewa

Wojna rosyjsko-ukraińska sprawia, że Viktor Orbán – do niedawna budzący respekt enfant terrible unijnej polityki – coraz częściej jest traktowany jak uczniak, którego każdy może wytargać za uszy. Zdumiewa ilość jego gaf. W mediach społecznościowych popularność zdobyła np. riposta litewskiego ministra spraw zagranicznych na bon mot Orbána o tym, że nałożenie sankcji na Rosję to dla Unii strzał w stopę. „Lepiej strzelić sobie w stopę niż pozwolić, aby Rosja strzeliła ci w głowę” – oparł Linas Linkevičius i na chwilę stał się gwiazdą internetu.

Jeśli jest tak, że kryzysy to najlepszy sprawdzian dla aspirujących do politycznej wielkości, Orbán na razie ten egzamin przegrywa. Zamiast gasić pożary, wywołuje kolejne. A miejscem, gdzie igra z ogniem, jest Zakarpacie: region Ukrainy, gdzie co ósmy mieszkaniec jest Węgrem.


Niektórzy gotowi nawet byli przypisać Orbánowi łatkę potencjalnego agresora: po tym, jak w parlamencie ogłosił, że Węgry żądają autonomii i własnego samorządu dla swojej mniejszości z Zakarpacia – tego jednego z najgorzej rozwiniętych regionów Ukrainy, położonego po południowej już stronie łańcucha Karpat.

„W przypadku zaostrzenia sytuacji w obwodzie Budapeszt będzie gotowy wprowadzić woj-ska na terytorium Zakarpacia dla obrony swoich obywateli. Jest bardzo możliwe, że powtórzy się historia 1939 roku” – alarmowały po tym „Nowiny Zakarpacia”, największy portal regionu (w 1939 r. Węgry zajęły Zakarpacie, należące wcześniej do Czechosłowacji; z kolei po 1945 r. anektował je ZSRR – red.). Sytuację zaraz wykorzystała Rosja: głosem ministra Ławrowa ogłosiła, że mniejszości na Zakarpaciu są zagrożone, a winne temu jest niestabilna Ukraina.

Dlaczego rząd Węgier podnosi akurat teraz tę sprawę? I jaka jest faktyczna sytuacja mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu – czy można mówić, że jest ona prześladowana? O tym w korespondencji z ukraińskiego Zakarpacia w papierowym wydaniu „Tygodnika”.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *