Św. Marcin – patron społecznej gospodarki rynkowej
Czcigodne Ekscelencje, Arcybiskupi i Biskupi! Czcigodny Biskupie Andrásu Veresu [przew. Konf. Episkopatu]. Wielce Szanowni Uczestnicy Konferencji, Panie i Panowie, Szanowny Panie Burmistrzu Szombathely!
Dziękuję za to, że mogłem poznać myśli moich przedmówców, profesorów i wykładowców. Z wielkim szacunkiem pozdrawiam wszystkich tu obecnych, świeckich i duchownych. Miło jest widzieć i słyszeć, że osoba i dzieło św. Marcina przyciągnęła dziś tak wielu ludzi najróżniejszych dyscyplin wiedzy. Są więc tu obecni ludzie ducha i przedstawiciele nauki, rodzi się więc samoistnie pytanie „w jaki sposób but trafia na stół czy Piłat do tekstu Credo?”, czyli co robi na tej konferencji węgierski premier?
Szanowni Uczestnicy Konferencji!
Jestem tutaj z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że zaprosił mnie bp András Veres i, jak dobrze Państwo wiedzą, prośba biskupa zawsze jest sprawą poważną. Drugim powodem mojej tu obecności jest pragnienie wyrażenia wdzięczności i wielkiego uznania ze strony węgierskiego rządu dla posługi Kościoła katolickiego na Węgrzech.
Dumni jesteśmy z reprezentowanych przez Państwa wartości i tradycji. Wielką radością napawa nas fakt, że na wielu obszarach życia możemy być sprzymierzeńcami i współpracownikami.
W końcu trzecia i najważniejsza przyczyna moje tu obecności to pragnienie, abym i ja złożył hołd pamięci św. Marcina, który 1700 lat temu urodził się w [rzymskiej prowincji] Panonia, w mieście Savaria, a którego duchowe dziedzictwo bezdyskusyjnie stanowi część węgierskiej kultury.
1100 lat temu przywędrowaliśmy do tego środowiska kulturowego i odnaleźliśmy tu dom. To właśnie św. Marcin był dla nas jednym z głównych pośredników tej powszechnej zachodniej, chrześcijańskiej tradycji i myśli.
Dlatego dla nas, Węgrów nie jest on tylko jednym z długiego szeregu świętych, lecz człowiekiem, którego imię zespoliło się z dwoma przełomowymi wydarzeniami naszej historii, które wydarzyły się w jednym czasie: z przyjęciem chrześcijaństwa i założeniem państwa węgierskiego.
Św. Marcin jest tym, ku czci którego książę Géza założył opactwo w Pannohalma. Św. Marcin to ten, który widniał na sztandarze, pod którym nasz pierwszy król wiódł swe szeregi do zwycięstwa nad poganami. Św. Marcin to ten, który w rzeźbie na koniu, w kościele koronacyjnym naszych królów w Pozsony [obecnie Bratysława] – prawdopodobnie przy wykorzystaniu wcześniejszych wzorców – ubrany jest w mentyk węgierskiego huzara.
Szanowni Państwo!
Legendy świętych są jak kompas, jak punkty orientacyjne, które w codziennym chaosie pomagają się odnaleźć człowiekowi, również premierowi i premierom. Historia św. Marcina dziś, w XXI wieku wyznacza nam poprzeczkę, daje nam wzór do naśladowania, nad którym warto się poważnie zastanowić.
Daje nam przykład odwagi w walce o wiarę, przykład pokory w sprawowaniu władzy oraz przykład miłosierdzia w relacji do drugiego człowieka. Pierwszy przykład dla polityków: nawet jako biskup pozostał on plebejuszem, mało tego, w ogóle nie starał się o tę godność. Nie tylko, że nie pchał się do władzy, ale gdy padło jego imię – jak wiemy z podania ludowego – ukrył się w kurniku między gęsiami, a wtedy w sposób najbardziej demokratyczny, poprzez aklamację został wybrany biskupem Tours. Tak wypełniło się na nim słowo Pisma Świętego: „[Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie.” [Rz 9,16]. To jest więc pierwszy przykład dla polityków.
Drugi przypadek, poprzez który także daje nam przykład, pochodzi z wydarzenia już tu wspominanego, gdy jeszcze służąc w rzymskim wojsku spotkał na drodze zmarzniętego człowieka, odciął część swego płaszcza i dał mu. Wielu, również spośród moich przedmówców patrzy na tę historię od strony miłosierdzia – słusznie. Polityk jednak może tu odkryć jeszcze coś innego, może odkryć coś więcej. W opinii wielu z nas czyn ten pozwala uznać św. Marcina patronem społecznej gospodarki rynkowej, gdyż właśnie w tym akcie można dostrzec motywację, która sprawia, że suche słupki dochodów i rozchodów w mgnieniu oka doznają uduchowienia i zyskują swój rzeczywisty sens.
Dzieje się tak, Szanowni Państwo, gdyż aby dać tym, którzy nie mają nic, potrzeba tych, którzy coś posiadają. Potrzeba takich pełnych oddania i zaangażowania ludzi, firm i takiej rządowej polityki, które nie tylko serce mają na swoim miejscu, ale też i zdrowy rozsądek.
Wynika to z faktu, że choćbyśmy mieli nie wiem jak wielkie, całkowicie współodczuwające z ciepiącymi serce, nasze możliwości mają jednak swoje granice. Dlatego Marcin dał żebrakowi tylko kawałek swego płaszcza, taki, jakiego tamten potrzebował. Nie więcej – jeśli dobrze rozumiem – ani nie mniej.
Gdyby dał cały płaszcz, zamarzłby w drodze i nie mielibyśmy dziś o kim mówić. Przykazanie miłosierdzia nigdy nie może oznaczać doprowadzenia samych siebie do zagłady. Dokładnie tak samo jest w przypadku kraju, tylko na tyle może się rozciągać na swym posłaniu, na ile starcza mu kołdry [czyli: tak krawiec kraje, jak mu materii staje].
Niezależnie od tego, z jak szlachetnych pobudek pozwalałby sobie na więcej, doprowadzenie całego narodu do ruiny pozostaje tylko kwestią czasu, gdyż padnie jego gospodarka. Takie jest przesłanie czynu Marcina, w moim najgłębszym przekonaniu połączone z drugą częścią wielkiego przykazania, która jako podstawę miłości bliźniego określa szacunek dla samego siebie: pomagajmy, ale według naszych sił i możliwości; pomagajmy, ale tam, gdzie tej pomocy potrzeba, zawsze dając potrzebną i odpowiednią część z naszego tym, którzy cierpią.
Powyższe myśli z dumą możemy wyznawać w ramach chrześcijańskich korzeni i tradycji naszej polityki. Z dumą możemy powiedzieć, że to im zawdzięczamy fakt, iż solidarność społeczna nie jest dla nas abstrakcyjnym pojęciem, ale bardzo konkretnym i rozumnym sposobem działania.
Chodzi tu o wspólną pracę, w której rząd Węgier może i dziś liczyć na Kościół katolicki, jako na jednego ze swych najważniejszych sprzymierzeńców. Bądźmy więc dumni z tego, że my, chrześcijanie uczyliśmy się rynkowej gospodarki nie tylko od Adama Smitha, ale także od św. Marcina.
Szanowni Uczestnicy Konferencji!
Tyle dostrzega z nauk św. Marcina głowa rządu, dla którego chrześcijaństwo jest natchnieniem. Św. Marcin wciąż nas uczy, uczy jako żołnierz, uczy jako misjonarz, uczy jako pustelnik i jako biskup, uczy jako patron węgierskich królów i całych Węgier.
Naszym zadaniem jest zaś to, byśmy, jak nasi przodkowie, mieli odwagę wzorować się na jego życiu, byśmy zdobywali się na dorastanie mu w wierze, na zmaganie się o wiedzę, nadzieję i miłość. Miejmy też odwagę jego życie i posługę stawiać za wzór dla przyszłych pokoleń. Jeśli tak będziemy czynić, wtedy wytrwale też będziemy spełniać zadania, jakie – każdemu na jego strażnicy – wyznaczyła nam Opatrzność.
Dziękuję za Państwa zaszczytną uwagę!
Budapeszt, 10 listopada 2016
tłum: xyz
Przemówienie premiera Viktora Orbana jest nie tylko mądre ale również dowcipne 🙂